Nie zabraniam Ci pisać, tylko sugeruję byś się najpierw zapoznała z moimi wypowiedziami, a dopiero później wysuwała wnioski co wiem, a czego nie. Bo ostatnim razem odniosłaś się do...no właśnie do czego?Nie rozśmieszaj mnie, nie masz prawa mi zabraniać pisać.
O właśnie o tym pisałem. Albo wskaż mi (cytując) błędy w posługiwaniu się prawem odnośnie aborcji, albo grzecznie przyznaj, że się pomyliłaś lub nie czytałaś dokładnie moich wypowiedzi.Masz po prostu słabe pojęcie o Prawie względem aborcji.
Aborcja jest jasno zobrazowana; pojęcie zabójstwo nie; doszukuję się zapisu w KK, który komplikuje mi używanie pojęcia zabójstwo w stosunku do każdego typu aborcji, co zasugerowała niepokorna.Doszukujesz się w prawie jakiś definicji, a proszę bardzo, ale zważ, że aborcja jest jasno zobrazowana w prawie.
Wróć do przedostatniego akapitu mojego posta napisanego 2010-03-18, 19:16 .Aborcja może być zabójstwem , ale bardziej w potocznym języku. Rozumiesz?
No widzisz, zacznijmy od tego, że sama nie do końca rozumiesz o co toczy się dyskusja. Cały czas rozmawialiśmy o tym, czy użycie pojęcia zabójstwo w stosunku do każdego typu aborcji będzie sprzeczne z zapisami Kodeksu Karnego.Co Ty chcesz podważyć?
Otóż może być sprzeczne z niektórymi założeniami pewnych środowisk, ale nie jest sprzeczne z zapisami Kodeksu Karnego.
Która aborcja jest legalna i nie podlega karze, a która nielegalna i karana wszyscy naprawdę doskonale wiemy O_o
Tak, zauważyłem na czym polega problem.Tak nawiasem nie mam zamiaru z Tobą dyskutować, raz próbowałam.Masz po prostu problem z zdaniem różniącym się od Twojego.
Na każde obalenie Twojego argumentu, na każdą próbę wskazania błędu w Twoim rozumowaniu reagujesz skrajną bezradnością, pleciesz coś o moich problemach ze zdaniem przeciwnika i starasz się zakończyć dyskusję, stawiając się ponad nią.
No i masz problem, bo na tym właśnie w dużym uproszczeniu polega dyskusja: podawanie argumentów, obalanie argumentów przeciwnika za pomocą kontrargumentów, wytykanie błędów w rozumowaniu.