Jeśli chodzi w tym temacie o religię, to jest mi to obojętne, bo żadnej nie wyznaję i nie obchodzą mnie żadne przykazania. Inne kultury na razie także, bo nie mam w planach się przeprowadzać
Ale jeśli mowa o zwyczajnym ludzkim sumieniu, to dziwnym dla mnie jest kochać wiele osób. Nie mówię tu o ludziach, którzy nie mają uczuć i po prostu mają wielu partnerów tylko do celów seksualnych
W innym poście już wspomniałam, że znam chłopaka, który miał przede mną wiele dziewczyn oraz po mnie, nie wiem czy w ciągu też, bo szybko to skończyłam. Przyjaźni się ze wszystkimi, mówi, że kocha wszystkie nadal tak samo, że z każdą chce być, itd. Jednak jest on takim człowiekiem, że trudno go nie lubić. Co prawda jest lovelasem, ale jako przyjaciel zdecydowanie się sprawdza. Szkoda tylko, że on nie potrafi długo traktować dziewczyn jak przyjaciółki.
Czy nie uważacie, że to już jakaś choroba? A może po prostu ma tak ogromne serducho?