pompy abs, abs pump
wiercenie studni
Adopcja
Ja w ogóle nie chcę mieć dzieci, natomiast adopcja...no nie wiem. Ciężko mi mówić czy bym takie dziecko pokochał, bo nie znam siebie w takiej sytuacji. Nikt praktycznie nie zna.
A co do mówienia dziecku o pochodzeniu - raczej mówiłbym stopniowo, z wiekiem coraz więcej. Chciałbym aby mój syn/moja córka w wieku 15 lat miała takie myśli, że ja jestem jej/jego ojcem, a ktoś kto je urodził jest daleko. Ale może je poznać
A co do mówienia dziecku o pochodzeniu - raczej mówiłbym stopniowo, z wiekiem coraz więcej. Chciałbym aby mój syn/moja córka w wieku 15 lat miała takie myśli, że ja jestem jej/jego ojcem, a ktoś kto je urodził jest daleko. Ale może je poznać
Myślę że jeśli w przyszości nie będę mogła mieć dzieci to mogłabym się zdecydować na adopcje. Oczywiście pod warunkiem że miałabym kochanego partnera, który też by tego chciał i mielibyśmy stały i niemały dochód pracy, tak aby dziecku zapewnić dobre warunki:) W sumie adoptując jest ryzyko że dziecko mimo starań wyrośnie na bandziora, bo genów się jednak nie zmieni:)
Ale adopcja to nie tylko szansa dla dziecka, ale i czasem dla przybranych rodziców.
Ale adopcja to nie tylko szansa dla dziecka, ale i czasem dla przybranych rodziców.
Ostatnio zmieniony 2009-02-01, 18:59 przez Bu., łącznie zmieniany 1 raz.
Teraz powiem na temat, a zarazem uchylę trochę więcej prawdy o sobie..
Jestem płodna, ale w moim życiu wydarzyło się coś, co sprawiło, że nie będę mogła mieć własnych dzieci. Bardzo bym jednak chciała mieć, nie wierzę, że cokolwiek to zmieni i będzie inaczej. Sama bardzo bym chciała mieć dzieci, ale swoje, własne - raczej wątpliwe, więc nie pozostaje nic innego jak adopcja.
Jestem płodna, ale w moim życiu wydarzyło się coś, co sprawiło, że nie będę mogła mieć własnych dzieci. Bardzo bym jednak chciała mieć, nie wierzę, że cokolwiek to zmieni i będzie inaczej. Sama bardzo bym chciała mieć dzieci, ale swoje, własne - raczej wątpliwe, więc nie pozostaje nic innego jak adopcja.
Kto powiedział, że trzeba adoptować je jako niemowlę? Starsze trochę dzieci też przecież można, bardzo by się cieszyły, a my - jako rodzice moglibyśmy je trochę ocenić, a poza tym - one będą potrafiły docenić, że mają rodziców, że tu jest im lepiej, one będą wdzięczne i bardziej kochane.. Także o tym, jakie będą nie tyle decydują geny, co przeżycia i wychowanie - takie jest moje zdanie.Bu. pisze:sumie adoptując jest ryzyko że dziecko mimo starać wyrośnie na bandziora, bo genów się jednak nie zmieni
Czyli miłość rodziców też powinna minąć, tak? Owszem jeżeli chodzi o starsze dzieci ważna jest ich przeszłość ale po to sie je adoptuje aby wychować i kształcić społecznie, aby pokazać im nową drogę życia, że nie wszyscy sa fałszywi i krzywdzą.Bu. pisze:Na początku dziecko może będzie bardzo się starać ale to minie z czasem, jak wszystko.
Ale jak się pokocha takie dziecko to to na pewno nie minie tak samo w odniesieniu do emocji dziecka... Na początku starają sie uzyskać akceptacje przybranych rodziców oraz zaufanie- nastepna droga polega na utwierdzaniu takiego stanu i pielęgnowaniu tych więzi, jeżeli dziecku zależy to się stara na tyle na ile je stać...
Miłość Dziecka do Rodzica jest i będzie cały czas. Pomaganie - to tylko w pewnym stopniu okazanie tej miłości, ale, że Dziecko nie pomoże Rodzicowi - nie znaczy to, że go nie kocha Też nie wiem, o jaką pomoc Dziecka Ci chodziło - czy zostanie o to poproszone czy z własnej woli? Bo z własnej woli, ciężko teraz o takie Dziecko - to jest taki wiek; a jeśli odmówi na proźbę - tu się kłania wychowanie, którego widocznie Rodzice Mu nie zapewnili..Bu. pisze:lui13 napisał/a:
one będą wdzięczne i bardziej kochane
nie koniecznie. Na początku dziecko może będzie bardzo się starać ale to minie z czasem, jak wszystko.
dobra. Ale mi właśnie o tą "wdzięczność" chodziło. (mój błąd mogłam nie cytowac całego zdania). Wiadomo że miłośc nie minie. Ake czy dziecko zawsze będzie okazywać ta wdzięczność? Ja myslę że nie.
Adoptujesz np. paromiesięczne dziecko. Wychowasz je. Bedzie cię kochać i doceniać to co zrobiłaś. Ale wdzięczne raczej nie będzie bo nie poczuło jaka dałaś mu szansę. Będzie pamiętać wspaniałe lata spędzone w Twoim domu. Ale lat z bidula (lub skąd indziej) nie będzie pamiętać bo takich nie miało. I prawdziwej wdzięczności raczej nie będzie.
Adoptujesz np. paromiesięczne dziecko. Wychowasz je. Bedzie cię kochać i doceniać to co zrobiłaś. Ale wdzięczne raczej nie będzie bo nie poczuło jaka dałaś mu szansę. Będzie pamiętać wspaniałe lata spędzone w Twoim domu. Ale lat z bidula (lub skąd indziej) nie będzie pamiętać bo takich nie miało. I prawdziwej wdzięczności raczej nie będzie.
Ale czy w tym wszystkim nie chodzi o miłość do tego dziecka? Rodzicielstwo to bardzo trudna sztuka w życiu, tu nie chodzi w jaki sposób dziecko pojawi się w naszym życiu, tylko jak to życie będzie wyglądało. I tu kłania się wychowanie. Gdybym nie mogła mieć dzieci, owszem adoptowałabym dziecko, bez wahania nie patrząc jakich ma rodziców. Byłoby wyłącznie moje, kochałaby je, nie licząc na wdzięczność.Bu. pisze:Ake czy dziecko zawsze będzie okazywać ta wdzięczność?
Tak, od początku. I jeśli będzie chciało i osiągnie pełnoletność może odszukać swoje "korzenie", bo ma do tego po prostu prawoPowiedzielibyście dziecku prawdę od razu, czy okłamywalibyście je?
Bu., nie zgodzę się z Tobą. Adoptowane dziecko jest prawie takie jak własne i trzeba się zastanowić - dlaczego je adoptujemy ? Czy aby po to, aby Nas wyręczały?
Dziecko jest po to, żeby oczekiwać, a nie wymagać - bez względu na to, czy jest adoptopwane czy też nie.
Dlatego mówię, żeby adoptować trochę starsze, bo jak adoptuje się takie maleństwo - dla niego nie będzie zbytnio różnicy czy zostało adoptowane, czy też nie i nie przeżyło tego, co starsze dzieci..Bu. pisze:Adoptujesz np. paromiesięczne dziecko. Wychowasz je. Bedzie cię kochać i doceniać to co zrobiłaś. Ale wdzięczne raczej nie będzie bo nie poczuło jaka dałaś mu szansę.
No dokładnie - wdzięczne będzie (oczywiście jeśli zostanie adoptowane w starszym wieku, bo jak w młodszym - tak w znacznym stopniu tego nie doceni)Gorzka pisze:Bu. napisał/a:
Ake czy dziecko zawsze będzie okazywać ta wdzięczność?
Ale czy w tym wszystkim nie chodzi o miłość do tego dziecka?
Dziecko jest po to, żeby oczekiwać, a nie wymagać - bez względu na to, czy jest adoptopwane czy też nie.
Mnie wystarczy, że Dziecko będzie mnie kochać i będę to wiedziała. Nie każde Dziecko okazuje uczucia - to normalne.. Jedni nawet jak są weseli, to na twarzy są smutni - nawet gdy kogoś kochają to nie mówią "kocham" - bo taka osoba uznaje, że zbędne jest mówienie takich rzeczy, bo ta druga osoba i tak zna prawdę.. Uczucie jest zawsze, tylko nie zawsze i nie wszyscy je okazują...Bu. pisze:Nie wiem czy dobrze zrozumiałam, że wy chyba myślicie że według mnie wdzięcznosc to "wyręczanie w jakiś pracach" i jakaś pomoc. Mi chodzi o wdzięczność jako UCZUCIE. A to chyba jest różnica:) i nie każd dziecko może być wdzięczne bo do tego potrzebne są specjalne bodźce.